2008 w statystykach

Rok temu zacząłem prowadzić Austerię - pierwszy post opublikowałem 2 stycznia 2008. Pora jest zatem dobra na małe podsumowanie statystyczne minionego roku. Co prawda statystyki bloga prowadzę dopiero od 15 stycznia ale cóż, lepsze to niż nic. I pamiętajcie, że to tylko statystyki - według niektórych największe z kłamstw.


Zacznijmy może od ogólnych danych "czytelnictwa" - w ciągu minionego roku miałem 13 941 odwiedzin, co daje średnio 1161 osób miesięcznie. Do tego dochodzi też statystycznie 28 osób czytających bloga przez czytnik RSS. Dane te dotyczą ogólnej liczby wejść na bloga, liczba tzw. unikalnych użytkowników jest oczywiście mniejsza - w grudniu były to na przykład 44 osoby dziennie.

Przez większość roku najwięcej odwiedzających miałem w lutym - 1775 wejść, najmniej w sierpniu - tylko 690. W ogóle do sierpnia utrzymywała się tendencja spadkowa, by w drugiej połowie roku przejść w trend odwrotny - co miesiąc liczba wizyt zwiększała się, by w grudniu dać najlepszy w zeszłym roku wynik - 1926 odwiedzin. Mam nadzieję, że wzrost liczby odwiedzin utrzyma się także w tym roku...

Jeżeli porównać by liczbą odwiedzin z liczba opublikowanych postów, to sprawa przedstawia się następująco: na blogu jest w tej chwili 185 postów (co daje średnią jeden post na dwa dni - całkiem nieźle chyba), najwięcej powstało w styczniu (51), lutym (32) i grudniu (28), najmniej w maju (2), sierpniu (3) i październiku (4) - trudno wskazać prostą zależność pomiędzy ilością odwiedzin a liczbą opublikowanych postów. Myślę, że rosnąca liczba odwiedzin w ostatnich miesiącach to efekt swego rodzaju "okrzepnięcia" i "zadomowienia się" bloga w sieci. Czyżby najtrudniej było przetrwać pierwszy rok?

Największą liczbę odwiedzin notowałem w godzinach wieczornych (od 20 do północy), najmniej było ich pomiędzy godziną 2 a 6. Dziennie najwięcej odwiedzin miałem 3 oraz 4 lutego (odpowiednio 262 i 251 wizyt), następnie 24 styczna (260) i 10 grudnia (148 wizyt).

Rozkład geograficzny odwiedzin przedstawia się następująco:
1. Warszawa - 2460 wizyt
2. Kraków - 1330 wizyt
3. Dębica - 459 wizyt (to dzięki mojej kochanej rodzince)

a następnie:

4. Lublin i Łódź - po ok. 400 wizyt
5. Katowice i Wrocław - po ok. 330 wizyt
6. Kutno i Poznań - po ok. 300 wizyt

Jeśli chodzi o systemy operacyjne Waszych komputerów to miażdżącą przewagę ma Windows (w różnych odmianach) - ponad 94%, spośród pozostałych na czoło wybija się Mac OS (2,9%) i Linux (2,6%).

Przeglądarki jakich używacie to: Firefox (ponad 52%!), IE (prawie 40 %), Opera (ponad 5%), inne (zapewne głównie Safari i Chrome) to nieco ponad 2%. Do tego 12 razy wchodziliście na bloga przez telefon komórkowy.

Najwięcej ruchu generowało w minionym roku oczywiście Google (ponad 30%), a z przyjaciół: pancygaro (prawie 6%), haderech (ponad 5 %) oraz mewstg (1.5%) - wszystkim dziękuję! Zanotowałem także ponad 17% wejść bezpośrednich.

Ciekawa jest statystyka zapytań wpisanych w wyszukiwarki, które kierowały Was do mnie - pomijając te najśmieszniejsze czy najbardziej niezwykłe - były to:
jedzenie koszerne - ponad 9,5% zapytań
muzyka izraelska - ponad 8,5%
austeria - ponad 5%
talmud/miszna - ponad 4%
henryk reyman (to zupełna niespodzianka) - ponad 1%
Czy to oznacza, że powinienem pisać więcej na temat muzyki i jedzenia? Czy może Wisły Kraków? Bo każdy z tych tematów gościł bodajże raz tylko na blogu...

I jeszcze słowo o komentarzach - w czołówce najczęściej komentowanych postów są:
Jestem Polką/Polakiem - 14 komentarzy
Czy komuś podoba się... i Lato w mieście 6 - po 7 komentarzy
Strach w Leżajsku i Rynek książki w Polsce - po 6 komentarzy
Trochę mało... Proszę o więcej.

Podsumowując - dziękuję wszystkim za odwiedziny, sam jestem zaskoczony, że aż tyle ich było. Świadomość, że ktoś czyta to, co piszę, jest bardzo miła i motywująca, a sytuacje, w których poznana dopiero co osoba pyta: "To ty piszesz bloga Austeria?" mile łechce próżność. Dziękuję zwłaszcza osobom, które dopingowały mnie do jak najczęstszego pisania. Postaram się dawać Wam jeszcze więcej okazji do klikania na austeria.blogspot.com

PS. Podobno mój blog wart jest 75$. Bullshit!

Podobne posty



3 comments:

1 stycznia 2009 22:07 Anonimowy pisze...

Potwierdzam statystykę: jestem z Wrocławia, korzystam z ognistego liska i dodam, że tak się uzależniłam od codziennego wieczornego czytania, że jestem bardzo niezadowolona, kiedy nie ma nowych wpisów. Czytam z przyjemnością od kilku miesięcy i wypatrywałam Pana nawet na stoisku wydawnictwa na grudniowych targach książki we Wrocławiu. Do czego to już doszło. Serdecznie pozdrawiam. Stała czytelniczka. K.

3 stycznia 2009 20:37 jakow pisze...

Pozdrawiam również...

10 stycznia 2009 21:18 Anonimowy pisze...

Ja też jestem pana fanką. Świetny blog.
Pozdrawia serdecznie :-*

Prześlij komentarz