Jehudah Leib Alter - Sfat emet

Rabin Jehudah Leib Alter (1847-1905), był trzecim rebe chasydzkiej dynastii Ger (Góra Kalwaria). Osierocony jako niemowlę, wychowywany był przez dziadków. W wieku 23 lat został przywódcą dynastii, która pod jego przewodnictwem stała się największą i najbardziej wpływową grupą chasydzką na ziemiach polskich . Popierał emigrację Żydów do Palestyny. Najbardziej znany jest jako autor wielotomowego dzieła pt. Sfat emet.



Zmarł 5 dnia miesiąca szwat.

Fragment książki "Najtrudniej jest spotkać Lilit" A. Grupińskiej wydanej przez Wydawnictwo Austeria:

Góra Kalwaria, 33 km na południe od Warszawy, lato 1996 roku. To tutaj Gerer rebe miał swój wspaniały dwór chasydzki. Miał też olbrzymi beis medresz, w którym modlono się i ucztowano w święta. Chasydzi zjeżdżali z calusieńkiej Polski. Obok jednopiętrowy budynek mieszczący gigantyczną bibliotekę: tysiące woluminów i wiele niepublikowanych manuskryptów – tu rebe przyjmował chasydów z ich prośbami i smutkami. I jeszcze kilka luksusowych, jak na owe czasy, rezydencji rebego i jego dzieci. Dom rebego jako jedyny w miasteczku miał bieżącą wodę, elektryczność i telefon. Do dzisiaj pamiętają o tym starzy mieszkańcy. Ściany zdobione najpiękniejszymi kilimami, na podłogach puszyste dywany, pokoje wyposażone w najdroższe meble, a w piwnicach setki butelek starego wina. Powiadają, że trzy dni Niemcy wywozili skrzynie z Góry Kalwarii. [...]

Nagle wyrasta przed nami obywatel miejscowy, taki trochę bardziej elegancki, w białych skarpetkach i z saszetką na palcu.
 – A wy czego tu?
Nie jesteśmy pewni, co to zdanie oznacza. Czy to atak na obcego, czy obrona przed swoim? Ryzykujemy ostrą odpowiedź.
 – Przyjechaliśmy z Izraela i chcielibyśmy obejrzeć dom cadyka.
Dżentelmen nie dowierza. Bacznie się nam przygląda.
 – Z Izraela?
 – Tak.
 – Sami, bez grupy?
 – Tak.
 – To wy jesteście Żydzi? [...]

Wchodzimy do dużej, pustej sali ze świeżo wykafelkowaną podłogą. Ściany pomalowane na brudnobiało, łazienkowe kafelki wokół i cisza potworna. Nagle zauważam wąskie, drewniane schody. Prowadzą gdzieś na górę.
 – Pani, tam nic nie ma, nie odnowili jeszcze, tylko ten stary piec – słyszę z dołu.
Pachnie wilgotnym drewnem, kurzem i czasem. Na ścianach pająki przechadzają się po swoich linach. Prawdziwy piec macowy. Ten sam, w którym pewnie jeszcze w roku 1939 rebe wypiekał macę na Pesach. W piecu kilka zwęglonych drewienek. Nikt tu nie zdążył posprzątać. Ciągle pachnie przeszłością i łatwiej wywołać duchy z wyobraźni.
 – Oni to najbardziej przy tym piecu się kiwają – słyszę głos naszego przewodnika.

Podobne posty



1 comments:

28 lutego 2013 14:57 Anonimowy pisze...

It's remarkable designed for me to have a site, which is beneficial for my experience. thanks admin

Visit my weblog ... demotywatory
Also see my site: kwejk

Prześlij komentarz