Religijni syjoniści w wojsku

Bardzo ciekawy tekst ukazał się w Jerusalem Post. Pozwolę sobie przetłumaczyć główne tezy.


Jerusalem Post
W czasie operacji "Płynny ołów" zginęło dziesięciu żołnierzy izraelskich, czterech z nich było kipa sruga - religijnymi syjonistami. Ta grupa stanowi od 10 do 15 procent społeczeństwa izraelskiego.

W korpusie oficerskim IDF niższego i średniego szczebla od 30 do ponad 40% oficerów to właśnie religijni syjoniści.

Socjologowie od kilku lat zwracają uwagę na zmiany demograficzne w strukturach IDF - coraz większy i nieproporcjonalnie duży odsetek żołnierzy pochodzi z trzech głównych grup społecznych: religijnych syjonistów (bardzo często mieszkańców osiedli na tzw. Zachodnim Brzegu), imigrantów z krajów byłego Związku Radzieckiego i ich dzieci, oraz, co ciekawe, Druzów.

Ten nieproporcjonalnie duży odsetek kipot srugot wśród żołnierzy IDF należy tłumaczyć sukcesem systemu jesziw wojskowych Hesder, gdzie młodzi ludzie łączą zaawansowaną naukę Tory ze służbą wojskową. Według badań spora część młodych chłopców z religijnych domów, którzy trafiają do służby wojskowej bezpośrednio po ukończeniu szkoły średniej, porzuca w konsekwencji dotychczasowy tryb życia. Przyczyny tego stanu rzeczy są różne, ale wydaje się że głównymi winowajcami są: dominująca świecka kultura wojskowa oraz brak wsparcia rabinicznego.

Uczniowie każdej z ponad 40 jesziw Hesder natomiast, bardzo często służą w specjalnych jednostkach dla religijnych, gdzie czują się doceniani i wspierani, co owocuje ich dużym zaangażowaniem w służbę, pomimo ograniczonych możliwości kariery wojskowej (z powodu łączenia służby wojskowej z nauką Tory rzadziej zostają oni mianowani na stopnie oficerskie). Religijni syjoniści z Hesderu bardzo często wybierają służbę w elitarnych jednostkach IDF, co dowodzi ich zaangażowania i poświęcenia.

Cóż, artykuł zdaje się potwierdzać, iż społeczeństwo izraelskie traci coraz bardziej pewien etos, etos osadnika, twardego ale sprawiedliwego, kochającego swój kraj i stającego w jego obronie. Coraz mniejsza część społeczeństwa identyfikuje się z tym wizerunkiem. Ostatnimi obrońcami tego etosu są właśnie religijni syjoniści - bardzo często sefardyjczycy, mieszkający w osiedlach na Zachodnim Brzegu, bardzo często także dość radykalni politycznie.

Izraelczycy coraz bardziej upodabniają się do społeczeństw zachodnich - z mojego punktu widzenia to smutne...

Podobne posty



2 comments:

21 stycznia 2009 13:13 Anonimowy pisze...

Smutne, ale chyba nieuniknione
paradoksalnie powstanie Izraela zaowocowało postępująca laicyzacja,. Bylam w szoku, kiedy gdzies przeczytalam, ze bardzo wielu sposrod niereligijnych Izraelczyków nie zna podstawowych praw zwiazanych z Szabatem. Dlaczego tak sie dzieje?

21 stycznia 2009 13:47 jakow pisze...

Postępująca laicyzacja społeczności żydowskiej ma miejsce już od XIX wieku, powstanie państwa niewiele wpłynęło na nią. Chociaż założeniem twórców państwa (większości z nich przynajmniej) było państwo laickie.

Wielu izraelczyków nie tylko nie zna podstawowej halachy, ale nie było nigdy w życiu w synagodze...

Dlaczego tak się dzieje? Myślę że mamy do czynienia z tym samym mechanizmem, który powoduje pustoszenie kościołów w Europie Zachodniej.

Prześlij komentarz